Épisodes

  • Krzesimir Dębski pisze muzykę i historię. Nie tylko swojej rodziny
    Dec 14 2025
    Krzesimir Dębski to autor muzyki filmowej, teatralnej i popularnej. Za muzykę do „Ogniem i mieczem” w 2000 roku otrzymał nagrodę Fryderyka, a w 2020 roku uzyskał tytuł profesora sztuki. Określa się zwyczajnie: muzykiem. Chociaż przyznaje, że był okres kiedy w tej branży pisał, aranżował, ustawiał na scenie nagłośnienie i szukał sponsorów do produkcji. Kompozytor Krzesimir Dębski, urodzony w Wałbrzychu, ale związany przez całe swoje dzieciństwo z Kielcami, będzie gościem programu „Dzień dobry to ja! Rozmowy inne niż wszystkie w Radiu Kielce” w niedzielę (14 grudnia) po godz. 10. Wspominając dzieciństwo Krzesimir Dębski przypomniał lata, kiedy mieszkał z rodziną w miejscu, gdzie dzisiaj znajduje się Filharmonia Świętokrzyska. W tym okresie jego tata był dyrektorem Szkoły Muzycznej. Jak wspomina, ojciec był bardzo dobrze zorganizowanym człowiekiem. Znał nuty, co w tamtych czasach często było rzadkością. Potrafił również przygotować plany zajęć dla poszczególnych klas i uczniów. Dzięki temu nuty znał Krzesimir Dębski. I mimo młodego wieku uczył przychodzące na zajęcia zakonnice i członków wojskowej orkiestry z Bukówki. Kompozytor zdradził także nietuzinkowe metody uczenia rytmiki stosowane od czasu do czasu przez jego ojca. Polegały one na tym, że zimą, uczniowie byli budzeni nocą, aby pobiegać boso po śniegu. Potem – według Dębskiego seniora – mogli dalej spać, ale już z czystymi stopami. Ojciec Krzesimira Dębskiego nie należał do partii. Nie chciał do niej wstąpić. Migrował z miasta do miasta ucząc muzyki kolejne pokolenia. Dlatego z Kielc wyemigrował do szkoły w Lublinie. Był także wybitnym znawcą folkloru muzycznego, jednym ze współorganizatorów Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym. Ale – jak zaznaczył w audycji „Dzień dobry to ja! Rozmowy inne niż wszystkie w Radiu Kielce” Krzesimir Dębski – w stolicy województwa świętokrzyskiego rodzina spędziła ponad osiem lat. Kompozytor, jako młody chłopak, razem z kolegami wchodził do budowanych wówczas kanałów ściekowych i chodził w nich w kompletnych ciemnościach. Był rozrabiaką utrudniając „ruskim sołdatom” chociażby dostarczanie posiłków dla wojska stacjonującego na Bukówce. Kochał teatr i nawet zakrwawiony, po uderzeniu przez kolegę kamieniem, poszedł obejrzeć „Anię z Zielonego Wzgórza”. Rodzina Dębskich pochodziła ze Wschodu. Do Polski uciekli przed ukraińskimi nazistami, co opisał w książce wykorzystując notatki ojca. Krzesimir Dębski junior w audycji Radia Kielce wspominał również pracę przy produkcjach stworzonych przez Charliego Chaplina, o pisaniu muzyki do filmów, jeszcze zanim powstawały do nich scenariusze, a także o tym, że nie lubi, tak jak jego syn, rapu. Uważa, że w tej muzyce jest za dużo wulgaryzmów. Dyskografia Krzesimira Dębskiego obejmuj kilkadziesiąt autorskich płyt z muzyką orkiestrową, kompozycjami solowymi i na orkiestrę, muzykę wokalno-instrumentalną, teatralną i baletową, a także filmową i musicalową. W 2010 roku Krzesimir Dębski został uhonorowany Orderem Ecce Homo za „muzyczny retusz na obrazie kraju i świata”, a w 2017 otrzymał Medal „Pro Patria” za „szczególne zasługi dla tradycji niepodległościowej”. W 2024 roku został natomiast odznaczony Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
    Voir plus Voir moins
    37 min
  • Andrzej Piaseczny o swoich pasjach, udanym związku i wierze
    Dec 7 2025
    Andrzeja Piasecznego znamy, przede wszystkim, jako wokalistę, który zaczynał w grupie Mafia. Dzisiaj z powodzeniem prowadzi solową karierę. W programie „Dzień dobry to ja! Rozmowy inne niż wszystkie” poznamy innego artystę. Artystę, który opowie o swoim układaniu się z sobą, o swoim przyjacielu, z którym tworzy udaną – jak mówi – rodzinę. Tylko u nas Andrzej Piaseczny zdradził co dla niego jest trudniejsze: przyznanie się do wiary w Boga, czy coming out? Co robi w wolnym czasie w ogrodzie, dlatego lubi róże i nie ma drzewek owocowych? O co chodzi z Andrzejem 2.0 i o czym zapomina?
    Voir plus Voir moins
    45 min
  • Artur Jaroń o muzyce, rodzinie i marzeniach
    47 min
  • Maciej Siembieda - pisarz
    Nov 23 2025
    Książki Macieja Siembiedy biją rekordy popularności. Filmowcy czekają w kolejce, prawa do ekranizacji sześciu powieści już sprzedano. Maciej Siembieda, pisarz ze Starachowic, w audycji „Dzień dobry, to ja! Rozmowy inne niż wszystkie w Radiu Kielce” mówi o tym, o czym nie ma w żadnej książce. Szczera i zaskakująca rozmowa z Maciejem Siembiedą w niedzielę, tuż po godz. 10. „Gambit”, „Sobowtór”, „Katharsis”. Książki Macieja Siembiedy od lat są szczytach list bestsellerów. Tym razem jednak pisarz odsłania kulisy swojej najbardziej osobistej powieści - „Gołoborze” - i powraca tam, gdzie wszystko się zaczęło. - Z Gołoborza przenosi się twardość, ostrość, chłód tych kamieni, ale i to, że nic tam nie urośnie, bo nie ma iłu, piasku pod spodem. Na Gołoborzu są tylko żmije. Jednocześnie ono jest od zawsze, ma pół miliarda lat. Gołoborze to przenośnia opisująca te tereny, mentalność. Znajomi spoza województwa świętokrzyskiego po przeczytaniu książki powiedzieli: nie jedź do Kielc, bo cię tam ukamienują. Tymczasem podczas spotkania autorskiego byłem wzruszony ciepłym przyjęciem, nawet dostałem nóż. Na klindze ktoś wygrawerował napis: „Kieleckie. Honor i dyskrecja, dziękujemy Panu Maciejowi”. To jest dla mnie najważniejsze, jak książka została przyjęta tutaj, bo ja nie mam do niej dystansu, nie wiem czy jest dobra czy zła - mówi Maciej Siembieda. Pisarz przyznaje, że duże znaczenia ma dla niego mistyka kielecczyzny, którą poznał w domu. - Dom rodzinny to zawsze był dom pełen duchów. Świat nadprzyrodzony był obecny w moim dzieciństwie - dodaje Maciej Siembieda. Podczas rozmowy wraca wspomnieniami do rodzinnego domu w Starachowicach. - Pierwszą łazienkę, miałem w akademiku, a w domu nie było bieżącej wody, tylko miednica i kuchnia węglowa. Jeśli chciałem się umyć, to musiałem najpierw nagotować wody na kuchni. Chociaż warunki były surowe, to bardzo miło to wspominam - opowiada Maciej Siembieda. Pisarz odsłania też historię pradziadków, dziadków i rodziców. Jak to się stało, że pradziad felczer dostał ziemie w Starachowicach i kim był ślepy Tomasz z jego najnowszej powieści. Maciej Siembieda zdradza też skąd tak dużo w jego powieściach wątków związanych z historią sztuki, wielkimi dziełami malarstwa i jak dużo z Macieja Siembiedy jest w jego popularnej postaci literackiej - Jakubie Kani.
    Voir plus Voir moins
    46 min
  • Marek Cecuła - artysta zakochany w ceramice
    Nov 16 2025
    Jako chłopiec był częstym gościem w kieleckim muzeum. Jednak to nie obrazy, a obiekty zrobione z gliny i porcelany zwracały jego uwagę. Marek Cecuła przyznaje, że od kiedy zobaczył po raz pierwszy wystawę talerzy, pater, misek i obiektów użytkowych zakochał się w nich i postanowił w przyszłości zostać artystą-ceramikiem. O swoim żydowskim pochodzeniu dowiedział się, kiedy wyjechał do Izraela, będąc już wówczas uczniem kieleckiej szkoły plastycznej. Jego wujostwo opowiedziało mu o losach rodziny Cecułów, o trudnych i skomplikowanych latach narzeczeństwa jego przyszłych rodziców. Jego dziadkowie, ze strony mamy, nie godzili się na jej ślub z przyszłym ojcem, który miał żydowskie korzenie. W Izraelu Marek Cecuła uczył się rzemiosła i poznawał ludzi, którzy podróżując po świecie zatrzymywali się w kibucu. Tam także poznał swoją żonę, z którą wyjechał na krótko do Brazylii, a potem do USA. W Nowym Jorku otworzył pracownię i wzbudził spore zainteresowanie nowojorskiej bohemy projektując figurki i ceramiczne obiekty. Wtedy też rozpoczął wykłady na temat gliny, ceramiki i możliwości tworzenia z tego materiału różnych przedmiotów. Po powrocie do Kielc Marek Cecuła zajął się projektowaniem dla fabryki w Ćmielowie, gdzie robi to do dzisiaj. W Kielcach stworzył Instytut Dizajnu. Dzisiaj nadal inspiruje i prowokuje do dyskusji o sztuce w przestrzeni publicznej. Głośno było chociażby o emocjach wokół przekrzywionej Menory, czy budzącym kontrowersje lustrze zainstalowanym na placu Marii Panny w Kielcach.
    Voir plus Voir moins
    38 min
  • Edward Gola gra tak, jakby sam diabeł prowadził jego smyczek
    Nov 9 2025
    Mówią, że gra tak, jakby sam diabeł prowadził jego smyczek. Sam mówi jednak o bożym darze. W audycji „Dzień dobry, to ja! Rozmowy inne niż wszystkie w Radiu Kielce” Edward Gola, muzyk ludowy „z łowińskich łąk”, opowiedział o swoim życiu, mistrzach, pasji i niezwykłym spotkaniu z człowiekiem, który przekazał mu tajemnicę „wściekłego” grania. Edward Gola pochodzi z wielodzietnej rodziny z Łowini koło Sędziszowa. Jego wujkowie grali na skrzypcach. Spośród czterech sióstr i dwóch braci instrument smyczkowy wziął do rąk jako pierwszy. - Nie było lekko. Chciałem się uczyć gry, ale musiałem do nauczyciela do Sędziszowa iść siedem kilometrów, a wracać pociągiem, bo rodziców nie było stać na podróż koleją w obie strony – wspomina Edward Gola. Gry na skrzypcach uczył się u legendarnego Stefana Ostrowskiego z Gniewięcina - wychowanka słynnej Orkiestry Włościańskiej hrabiego Stanisława Łosia z Deszna. - Świętej Pamięci Stefan Ostrowski, mój mistrz, przekazał mi nie tylko wiedzę dotyczącą gry na skrzypcach, ale i swój zeszyt z zapisem nutowym utworów. Kontynuuję jego dzieło i własne kompozycje dopisuję do zeszytu. Nie wiem skąd mi się to bierze, to chyba dar od Boga – mówi prezentując opasły kajet podpisany „Zeszyt Matka”. Edward Gola wspomina też swoje niezwykłe spotkanie z muzykiem, który grał w największych salach koncertowych Europy, skrzypkiem symfonicznym. - Przekazał mi tajemnicę głośnego grania na instrumencie - dodaje. Z kolei od Jana Jawora z Piołunki, wybitnego skrzypka, dostał skrzypce z 1716 roku z lwią główką na gryfie. Więcej o swoim życiu, mistrzach skrzypiec oraz o pasji do muzyki Edward Gola opowiedział w audycji „Dzień dobry, to Ja! Rozmowy inne niż wszystkie w Radiu Kielce” w rozmowie z Magdaleną Galas-Klusek i Pawłem Solarzem.
    Voir plus Voir moins
    34 min
  • Siostra Małgorzata Chmielewska „ceruje świat”
    Nov 2 2025
    Mówi o sobie, że „ceruje świat”. Na co dzień zarządza Fundacją „Domy Wspólnoty Chleb Życia”. Zaprzecza, że jest mniszką, albo siostrą w zgromadzeniu zakonnym. Prosi, aby zwracać się do niej „siostro”, albo zwyczajnie Małgorzata. Siostra Małgorzata Chmielewska po skończeniu biologii na Uniwersytecie Warszawskim ukryła wyższe wykształcenie, aby móc podjąć pracę w Fabryce Porcelany w Ćmielowie. Pracowała także, jako katechetka, z niewidomymi dziećmi w Laskach. W 1990 roku wstąpiła do Wspólnoty Chleb Życia. Od tamtej pory pomaga bezdomnym, uzależnionym i wspiera ich w wychodzeniu „na prostą”. W programie „Dzień dobry to ja. Rozmowy inne niż wszystkie w Radiu Kielce” przyznała, że potrafi także odmówić. Bo – jak mówi – nie da się pomagać, jeśli ktoś nie chce tej pomocy. Z troską wyraża się jednak o osobach z tzw. marginesu społecznego. Siostra Małgorzata Chmielewska dodała, że czasami, jak każdemu człowiekowi, zwyczajnie jej się nie chce. Ewangelia jej pomaga, ale jako biolog jest realistką. Dlatego „nie modli się o wagon z kasą” i dziwi się, że ludzie wierzący czasami tracą zdrowy rozsądek dając się omotać niegodziwym egzorcystom. Gość „Dzień dobry to ja. Rozmowy inne niż wszystkie w Radiu Kielce” opiekuje się obecnie adoptowanym synem Arturem, wcześniej wychowała ośmioro innych dzieci stwarzając im rodzinny dom. Dzisiaj tamte dzieci mają już swoje rodziny i swoje dzieci. O miłości mówi, że uczy się jej cały czas. Tej miłości uczą ją mieszkańcy domów, bliscy, sąsiedzi i znajomi. A na pytanie co będzie, kiedy już jej nie będzie siostra Małgorzata Chmielewska odpowiada, że wierzy, iż jej praca będzie kontynuowana przez współpracowników. Radzi także, aby kochać ludzi, bez względu na ich kolor skóry, czy wyznanie, bo wtedy świat będzie piękniejszy.
    Voir plus Voir moins
    48 min
  • Jan Przypkowski - historyk sztuki i dyrektor, muzeum Przypkowskich w Jędrzejowie
    Oct 26 2025
    Feliks mierzył go słońcem, budując niezwykłą kolekcję zegarów. Tadeusz, uczony o sumiastym wąsie i duszy Sarmaty, zatrzymał go w portrecie Olgi Boznańskiej. Dziś Jan Przypkowski, dyrektor rodzinnego muzeum w Jędrzejowie, robi to inaczej: digitalizuje archiwa, ożywia dawne fotografie, zaprasza współczesnych artystów do dialogu z przeszłością. Na spotkanie z Janem Przypkowskim zaprosiliśmy w kolejnej audycji „Dzień dobry, to Ja! Rozmowy inne niż wszystkie w Radiu Kielce”.
    Już w XV wieku członkowie rodu pojawiają się w historii nauki: w 1443 roku Maciej Przypkowski został zapisany jako student Akademii Krakowskiej. W rodzinnych zbiorach do dziś przechowywana jest jego pieczęć z herbem Radwan, a także podpisany przez króla Zygmunta Starego dokument z 1535 roku potwierdzający nadanie dwóch wsi Mikołajowi Przypkowskiemu. Szlachecką historię kultywował szczególnie dziadek Jana Przypkowskiego – Tadeusz. - Żył w czasach PRL-u i postanowił kontestować wszechogarniającą szarzyznę. Ogłosił się ostatnim sarmatą, stąd sumiasty wąs i styl bycia, który onieśmielał – wspomina Jan Przypkowski. Tadeusz był gnomonikiem, potrafił budować, konstruować zegary słoneczne, powiększył rodzinną kolekcję, ale też projektował exlibrisy, specjalne symbole oznaczające własność książki. Dziś Jan Przypkowski digitalizuje rozległe zbiory rodzinne. Na stronie muzeum udostępnia 17 tysięcy unikatowych zdjęć, klisz, na których można zobaczyć miejsca zniszczone przez wojnę, to fotografie wykonane przez jego przodków. Teraz rozpoczyna digitalizację exlibrisów, których z kolei zbiór liczy ponad 20 tysięcy. Ponadto Jan Przypkowski współpracuje z wybitnymi artystami współczesnymi, którym organizuje w Jędrzejowie wystawy. Sam również pokochał fotografię, choć nie ma pretensji artystycznych i określa się jako „zaawansowany amator”. - Dużo satysfakcji daje mi robienie zdjęć na kliszy, później wywoływanie ich w ciemni – mówi Jan Przypkowski, który dzięki swojemu zamiłowaniu do fotografii podjął się próby opisu kolekcji sprzętu fotograficznego liczącego sto lat i zawierającego 400 eksponatów gromadzonych przez Kazimierza Kozioła z Jadownik Mokrych. W świecie, który pędzi coraz szybciej, Jan Przypkowski wciąż szuka sposobu, aby to co najcenniejsze przetrwało próbę czasu.
    Voir plus Voir moins
    43 min